Klubowe |
Index >> Ogólne >> co za weekend... zwierzenia taunusiarza (baaardzo długie) |
[odpowiedz] |
|
co za weekend... zwierzenia taunusiarza (baaardzo długie) |
Autor | Wiadomość |
a_patch | 17.05.2004 13:16 |
| w sobotę z samego ranka + - 6:20 wyruszyliśmy z wiadomą Cpricą w stronę Mazur. Po rozłące w okolicach Działdowa pomknąłem do Olsztyna, gdzie odebrałem długo poszukiwane nadkola :) W międzyczasie wyszło mi, że na trasie mój Toonek pali 10l. Na tym koniec przyjemnośći. Olsztyn to był jeden z punktów. Później miałem jechać na Warmię coby zabrać rodzinę do 3miasta na komuniję. Gdy dojechałem na miejsce okazało się, że ukochana rodzina wyjechała sobie z samego rana nie informując mnie o niczym i wprowadzając mnie w stan coodownego wkur....a. Nic to. Zabrałem parę gratów i babcię i pomknąłem do Gdańska. Dnia następnego ta sama ukochana rodzinka poprosiła mnie abym ich odwiózł z powrotem, a że jestem człowiekiem o miękkim sercu zgodziłem sie... to był błąd... Zapakowano mojego taunusika tak, że po raz pierwszy koła schowały się w nadkolach, a lampy swieciły na przydrożne czubki drzew. Mimo tego taunusik mknął jak szczała, co pozwoliło mi wychaczyć pierwszy w życiu mandat :) 100 zł i 4 pnkt karne. Na betonówce za Elblągiem (w między czasie minałem znajomą już wcześniej Capricę ;) okazało się, że stres po pierwszym mandacie spowodował lukę w pamięci i pustkę w baku. Wnerwienie powoli osiągało apogeum (nie przeszło mi od soboty). Zawróciłem więc do Elbląga, bo dalszą trasę znam i nie ma tam stacji. Oczywiście jedyna zagazowana stacja była na samym końcu Elbląga... Zatankowałem i pomknąłem co + - 72 konie wyskoczą trasą na Frombork. Wtajemniczeni wiedzą, że zaraz za Elblągiem postawiono znak "krzywa nawierzchnia" z dopiskiem "przełomy" i tak właśnie jest aż do Fromborka. Dziury o głębokości sięgającej środka ziemi i szerokości całej szosy. 50 km na godzinę toczyłem się do Milejewa i zwiałem jak najszybciej na betonówkę. Tak dojechałem na miejsce, gdzie (tu wymienię w podpunktach): 1. powiesiłem samochód na największym krawężniku jaki w życiu widziałem !!! miał chyba z 50 cm wysokości 2. przy okazji wyhaczyłem największą dziurę w mieście 3. na podwórku mamy garaże na takim dosyć sporym wzniesieniu. Chciałem na nim zawrócić i powiesiłem auto na tłumiku i to tak niefortunnie, że koła pozostały w powietrzu... po ostatnim fakcie wyszedłem z samochodu, siadłem na betonie i aż mi łzy wściekłości pociekły... przy swądzie palonych gum i gorączkowym kręceniu kierownicą (wzgórze jest na tyle strome, że car nie chciał na nie wjechać) udało mi się wydostać. Aż do samej betonówki jechałem w akompaniamecie klekoczącego tłumika, po czym nie wytrzymałem i za pomocą łoma (albo ja albo on) naprawiłem tłumik. Po tym manewrze ulżyło mi. Jeszcze na siódemce mało nie staranował mnie passat wyprzedzający na trzeciego i to by było na tyle. Wnioski: 1. Kornik działa kojąco na Taunusa i mój byt :) 2. Z rodziną tylko na zdjęciach 3. Taunusy rulezz |
kornik | 17.05.2004 13:38 |
| no no, bo ludziska gotowi są coś sobie pomyśleć :-) generalnie namówiłem a_patch'a na wspólną wycieczkę na mazury (ja do domu a a_patch do olsztyna). W końcu co dwa fordy to nie jeden .... I z tego miejsca chciałem jeszcze raz podziękować mu za informacje o "niebieskich" u których zostawił stówkę, a szczęśliwie udało mi się wyhamować w tym miejscu :-) do następnego |
[odpowiedz] |
|