Galeria
Ford Tanunus III 1,6 1981 Festival/GL "Toonek"
Samochód:Ford Tanunus III 1,6 1981 Festival/GL "Toonek"
Właściciel:a_patch
Utworzona:2005-01-12 19:57
Aktualizacja:2016-11-27 12:43


Historia
Dnia nie pamiętam którego, lecz było to conajmniej 11 lat temu, gdy jako fan Pana Samochodzika przeczytałem praktycznie wszystkie tomy o P.Tomku pojawiła się w mej wyobraźni wizja mnie w samochodzie, lecz o dziwo nie w sławetnym Wehikule wujka Gromiłły, lecz w taunusie, który pojawił sie w Księdze Strachów.
Później było tylko wzdychanie i czekanie na pełnoletność. Gdy ją uzyskałem, przeprowadziłem sie do większego miasta, a tam znalazłem pracę. Jak się okazało, jeden z pracowników ma Taunusa :) Z początku chciał za niego duzo pieniążków, więc musiałem czekać. Czekałem kolejne 3 lata :) Ale warto było wyrwałem go !!! Samochód był po generalnym remoncie, kiedy to Nosek (perkusista Blendersów) przygwoździł nim w krawężnik i koła mu się złożyły :) Przy okazji remontu zawieszenia i układu kierowniczego został mu wymieniony: wydech, wałek rozrządu, oraz mnóstwo popierdułek w stylu świece, kable i kopułki. W sumie koszt generalki przekroczył dwukrotnie koszt, za jaki ja zapłaciłem :) Dlatego byłem bardzo szczęśliwy. Ale Taunus ten oprócz tego, że woził tyłek Noska, zwiedził jeszcze pół Europy. I to głównie spowodowało, że chciałem tego właśnie Taunusa.

Mój wkład?
No cóż... mam go od 2000 roku. Do dnia dzisiejszego wstawiłem doń gaz, wymieniłem tylni most, maglownicę, tłumik, poproszkowałem felgi. W najbliższych dniach wymienię sworznie i gumki drążków reakcyjnych oraz dam do regeneracji maglownicę (mimo wymiany przyda jej się to).

Co jeszcze?
Silnik juz dogorywa, brak mocy, brak oszczędności. Czeka go wymiana. Może na mocniejszy? Blachy jakie są widać :) Podwozie też przydało by się zabezpieczyć. Lecz na razie jest to kwestia marzeń, albo wygranej w Totka.
W międzyczasie silnik się skończył, ale mam drugi. Jednak zanim silnik umarł to dowiózł mnie pod sam dom :)

Informacje z Listopada 2003.
Wymiana sworzni i gumek pomogła, silnik wymieniony wraz z kablami, kopułką, palcem świecami i co ??? ... i pięęęęęknie chodzi :) jak zegareczek. Jeżeli mogłem kiedykolwiek bardziej zakochac się w Taunusie, to właśnie to nastąpiło.
Dodatkowo wymieniłem tarcze, gdyż te poprzednie jakoś mi się nieopatrznie porysowały. Klocki skończyły się odrobinę za wcześnie ;)
Pozostało.
Nadal maglownica... ale dzięki usztywnieniu samochodzik jedzie jak po szynach, tylko skręcając muszę odrobinę więcej kierownicą kręcić :) Blachy coraz bardziej domagają się łatania. Jak podnosiłem ostatnio lewarkiem to samochód nie oderwał się od ziemi, za to próg dorobił się przepięknego wgniecenia :(
Z ostatniej chwili.
Ukręciłem wał :) tzn nie wał, a gumowe sprzęgło pomiędzy skrzynią i wałem. No i "Toonek" postoi sobie :(

Luty 23-ci
Po raz kolejny odebrałem go z warsztatu, tym razem wymieniłem przegub. Maglownica nadal czeka :) będzie musiała, bo w kolejce jest poduszka pod skrzynię. Czyli w sumie został tylko lifting. A na razie robię wszystko, by w środku było jak w domu (kobieta powiedziała, bym firanki powiesił - złośliwiec ;)

Maj roku Pańskiego 2004-go
W długi weekend postanowiłem przetestować auto na większej trasie. Więc przeleciałem się do Odzi i na zad. Co z tego wynikło? Ano wymiana gniazd :) I tak mu się to należało, ale myślałem, że dłużej pojeżdżę. Bądź co bądź, ale do domciu po raz kolejny mnie dowiózł i nawet trochę mu "życia" zostało na dojazd do warsztatu !!! Kocham taunusy !!!

Lipiec 2004
Więc silnik ma nowe gniazda w głowicy, nowy tłumik i dwa nowe wgniecenia... nie wiem jak to robię, ale tak jak nie mogę trafić w samochody, tak przeszkody stałe (drzewa, lampy) na parkingach po prostu mnie przyciągają.
W międzyczasie wymieniłem wkłady zamków oraz prawie zdobyłem maglownicę :) No i mam podłokietnik i deskę drewnopodobną :) Pooooowooooluuutku zrobię z niego Ghia, albo conamjniej GL ;)
Moje pierwsze podejścia do blacharki zaowocowały lakierem w barwach safari :) Na razie dałem sobie spokój.

Koniec Sierpnia 2004
Wreszcie wsadziłem podreanimowaną maglownicę oraz nowy/przerobiony drążek. Strzeliłem na tym 1800 km w przeciągu urlopowego tygodnia i prócz znanego chwilowego problemu z rozrusznikiem (wielkie dzięki dla Rot'a z Torunia !!!) i chwilowego niedziałania spryskiwaczy nie miałem żadnej awarii !!!

Zbliża się koniec roku 2004
Czas na podsumowanie. W końcu to już okrągłe 5 miesięcy od reanimacji silnika. W miedzyczasie było parę niespodzianek, nerwów, śmiechu i co najważniejsze kilometrów!!! W pierwsze trzy lata zrobiłem nim nie więcej niż 10.000 km, a teraz zrobiłem tyle w 5 miesięcy i to w większości na trasach pow 300 km w jedną stronę. Jestem z siebie i z niego dumny.
W między czasie zmieniłem miejsce przetrzymywania taunusa. Nie wyszło mu to na dobre, bo drogi w centrum Polski są obleśne. Naprawdę na Pomorzu nie ma na co narzekać.
Oczywiście na chwilę obecną jego stan techniczny mocno odbiega od ideału, ale... jeździ :) Mam tylko mały problem z wymianą materiałów eksploatacyjnych. Jakoś szybko mijają te kilometry ;) Ostatnie problemy z rozruchem rozwiązałem oczywiście dzięki forum. SAM!!! Normalnie łzy wzruszenia mi pociekły jak po 4 dniowym unieruchomieniu odpalił i to na gazie! i to na tym samym nie ładowanym akumulatorze! Lada dzień wymienię w nim to co potrzeba i liczę na kolejne 10.000 bez większych awarii. Martwi mnie tylko zawieszenie, bo doraźne wymienianie elemntów które do niczego już się nie nadają, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ale co poradzić? Wolę aby jeździł, niż stał. Bo nie mam z czego odkładać, a jak co się wywali, to od ust sobie odejmę, a dam toonkowi.
Chciałbym wreszcie zrobić wszystko od A do Z. W sumie to nawet bez blacharki. Przywiązałem się do barw safari ;) Byleby bezpiecznie się nim jeździło. Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie nowe możliwości.
!!!A WIĘC DO SIEGO ROKU FORDZIARZE!!!

luty 2005
skończył się rorusznik, jak go wyjąłem, to kabel z wysokim sam wypadł razem ze śrubką, zaś cała reszta rozsypała się po dotknięciu. Zakup rozrusznika (dzięki wielkie dla Myszy !!!) i znów jest dobrze :) Fajnie gwiżdże, jak się rozrusznik zatrzymuje, aż się ludzie oglądają. Coraz bliżej do reanimacji zawieszenia. Jak tylko Jarek znajdzie dla mnie czas, ew jak znajdę kogoś w okolicy miasta Łodzi gdzie chodzenie nawet psom szkodzi :) Dletego ja jeżdżę.

koniec kwietnia 2005
wymieniam gumy :) wczoraj poszedł cały przód w next weeku zrobię tył. Dodatkowo muszę wymienić sprężyny i być może zakupię amorki. Przód wymienialiśmy do 5 rano :) ale czego się nie robi dla Toonka.

czerwiec 2005 sam jego środek
w najbliższych dniach wymieniam amortyzatory. Końplet. I to będzie na tyle, jeżeli chodzi o zawieszenie. Dziś padł mi przełącznik świateł, więc pewnie będę musiał w końcu przejrzeć tę instalację. Na szczęście na tym się trochę znam, więc poradzę sobie pewnie sam :) Niech mi tylko Jarek magla zrobi NO!!!

lipiec 2005
amorki wymienione, ale poprzednie były bardziej sportowe. Nic to, nawet mi pasuje nieczucie większości nierówności :D Te które wyjąłem mają tłumienie na poziomie 50-60%. Chyba zostawię je sobie na rajdowanie :) Teraz to już tylko na blachy zbieram.

sierpień 2005
wymieniona w końcu maglownica... auto jest w 100% sprawne technicznie, ale nie wizualnie. Jednak czegoś mi brak ;) Myślałem, że jak wymienię tego magla, to efekt powali mnie na kolana, a tak nie jest. Zastanawiam się, czy przypadkiem buda nie robi za luzy na zawieszeniu... a to nie jest dobra nowina :(

środek sierpnia 2005
jednak zwala z nóg ;) Po przejeździe 1000 km mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to jest to. Po prostu Udzkie drogi są tak okropne, że nie wiem czym trzeba by jeździć, żeby czuć się komfortowo :(
Gryźliny bądź co bądź zaliczone, a Toonek dorobił się poszerzonych felg na tył i weluru z drewienkami na boczki. Odkręcił mi się w powrotnej drodze hamulec i coś mi waliło, ale nic się nie stało więcej. Wymieniłem jesio pasek od alterantora.
Po Granadziarzowej regulacji samochód zaczął przyspieszać :) Ale również zaczął żłopać :( z 14-15 spalanie podskoczyło do 16-17l LPG. Będę grzebał w parowniku :D

środek października
Zimno jak cholera... Taunus też to odczuł i jak nie zapali za pierwszą razą na LPG, to potem muszę go dosyć długo kręcić. Oczywiście recepta jest prosta :) gasić na benzynie. I tak od przedwczoraj robię. Odpala na dotyk :D Oczywiście wiązało się to z drobną regulacją zaworków. Wydechowe były podparte jak cholera. Toonek palił tedy więcej niż reszta samochodów w firmie razem wziętych... 17l benzyny i do 22l gazu :D Po regulacji spalanie spadło do 12l gazu w mieście ;) W międzyczasie grzebałem w parowniku, ale nie zmieniło to za wiele. Wymieniłem mu membranki, zaś syf wyżarłem kretem do kibli :)<br>
Po moich i mechanikowych zabiegach samochód odzyskał wigor i wolne obroty. Polecam częste regulowanie zaworków. Blachy zaś stały się moim koszmarem sennym... i to tak na serio serio. Na razie nie wiem kiedy się za nie zabiorę.

tuż tuż przed Gwiazdką
Dziś po 30 min walce dostałem się do samochodu :) Zamarzł na amen. Potem parę dobrych minut kręcenia i zagdakał :) Kocham go !!! No, ale jak zwykle niedbalstwo wylazło: w układzie miałem wodę i miałem wymienić ją na płyn, ale czekałem na ładniejszą pogodę... no i zamarzł mi parownik. Mam nadzieję, że nic się nie stało moim świeżo wymienionym membranom.
Koniec roku, więc czas na podsumowanie, a więc:
w tym roku Toonek nie zrobił za wiele km, ale za to dorobił się wielu napraw :) - wymienione CAŁE ZAWEISZENIE NA NOWE. Sam się tego po sobie nie spodziewałem,
- reanimacja magla, który łaził za mną praktycznie od początku,
- wymiana rozrusznika,
- i całe mnóstwo popierdułek: centralny zamek, alarm, opony, nowe świece, zalałem go Castrolem :D, reflektory przednie , tapicerka z Ghia, poszerzane felgi, zawiasy drzwi, atrapa od TC2, reanimacja części instalacji, termostat,
Po za tym dorobił się również paru nowych usterek:
- wycieraczki ożyły - dosłownie zachowują się conajmniej dziwnie, czasami działają, czasami nie, czasami się zatrzymują w połowie, czasami nie chcą się zatrzymać :) ogólnie ubaw po pachy,
No i powłoka:
- w bagażniku nad tłumikiem mam dziurę wielkości skrzynki na narzędzia,
- przednie błotniki praktycznie odchodzą od profilów,
- pdłużnice przestały istnieć na wysokości przednich drzwi,
- maska, czasami zamiast się otwierać, wygina się i wyrywa z zawiasów,
- przy szyber-dachu ciągle cieknie, zaspawam go w cholerę!
- no i tysiąc bombelków, zwłaszcza po moich działaniach... nigdy więcej nie tkne się blach. Szczęście w nieszczęściu, że blachy nie były tykane od nowości, nie licząc przodu... więc może jak zrobię je porządnie to nie będę musiał się o nie martwić.
Ogólnie ten rok zaliczam do udanych i mam nadzieję, że następny będzie conajmniej taki. Byle do siego!

marzec 2006
samochód dzielnie zniósł mrozy... nie odpalił ani razu :D żartuję :) podreanimowałem mu trochę rozruch i poczyściłem styki i palił jak złoto. Za to chłodnica zaczęła cieknąć, a końcówki drążków przestały istnieć. Wiec wymieniłem je, a chłodnica musi poczekać z wiadomych mi powodów. Za to Toonek przeszedł przegląd o własnych siłach, tylko diagnosta kręcił strasznie nosem patrząc na blachy, ale racja była po mojej stronie - konstrukacja nośna nie była naruszona, zaś żadne ostre kawałki nie wystawały po za obrys auta. Teraz czeka go przejazd na miejsce zasłużonego odpoczynku i będzie czekał cierpliwie jak wrócę i zrobię mu blachy.

K W I E C I E N 2006
Totalna zmiana - Jestem w Irlandii

Toonek został odstawiony w spokojne miejsce i na chwilę obecną nie mam pojęcia co będzie się z nim dalej działo. Logika podpowiada, żeby go sprzedać, ale serce boli jak skur....n. Na razie dałem zaporową cenę 3000PLN :) Oczywiście nie jest ustalona tak bez racjii gdyż nowe zawieszenie, nowe amortyzatory, nowa głowica, zreanimowana maglownica, ogólny stan techniczny BDB. Tylko te blachy mogą odstraszyć potencjalnego kupca... Obecnie mocno przymierzam się do zakupu auta przystosowanego do lewostronnej jazdy :) Oczywiście starego, ale nie do końca jestem pewien, czy forda, bo sa tu strasznie drogie. No, ale już upatrzylem Taunusa TC2 2.3 Ghia ;) tylko o tym cicho sza....

Luty 22 2007
Dziś dowiedziałem się, że mój Toonek odszedł do krainy wiecznych autostrad... bez mojej wiedzy... bez poinformowania... pozostawię to na razie bez komentarza... po prostu brak mi słów...

Październik 2007
wracam w ramiona rodziny Fordowej :) Nie pełną gembą (jak pisał Gombrowicz) ale małymi kroczkami. Na razie Mondeo MKII 1.8 TDI '00. A co dalej zobaczymy ;)
Komentarze użytkowników
no i mam takiego samego i w sumie rownie dluga historie walk. I moj tez z zewnatrz "nie wyglada" ;))) ... jest w tym jakies szalenstwo ....
amator  [2006-02-08 00:01]  
no no no
Historie to masz z nim długa ale niechcialo mi sie jej czytać :P , a ta fotka z maską to specjalnie rano chyba robileś :-) jak rosa delikutaśnie pokryła maske czy to już tak go rudy bieże i pryszcze wychodzą? :D , ja kupilem ostatnio takiego samego 4d , 3ke, tylko tyci mocniejszy 2.8,
domin  [2006-10-23 21:58]  

[Dodaj komentarz]