Powstał taki dość spontaniczny plan aby przeżyć fajnie pierwszy długi weekend majowy. Nie wszyscy planowali tegoroczne Spring Open na Pomorzu ... więc trochę kombinacji i w kilka Fordów postanowiliśmy polecieć w przeciwnym kierunku ... aby tam przywitać wiosnę ;D
Cz. II Wyjazd
Następnego dnia start w stronę Lublina. Skład: Taunus TC III Gryzie i Grześki, Granada MK2 Ponuraki i Samy, Capri III Shoguny, Taunus TC I Amatory (czyli my) i Kaśka.
Po drodze zahaczyliśmy o Czersk, pobujaliśmy się nieco po zamku, pocykaliśmy foty itd.
Potem zrobiliśmy też rundkę po Przyczułku Magnuszewskim. Pbawiliśmy się armatkami i różnym sprzętem ... ogólnie było wesoło ;D
Gdzieś tak w połowie drogi lekko padły mi hamulce. I tu podziękowania dla Gryzia i Ponuraka za naprawę przewodu. Potem Gryziom opuścił się wydech ... ale tylko na chwilę ;)
I tak w wesołej atmosferze dotarliśmy do Lublina, gdzie w roli gospodarza przywitał nas MrG wraz z małżonką i szwagrem - Kowalem - oraz Rozjechany jako reszta Fordziarzy, który przybył z południa ;) Odwiedziła nas także Wojdatowa rodzinka.
cz. IV Powrót
No i przyszedł czas pożegnań ;))) ... MrG z familią odprowadził nas jeszcze do Kazimierza, gdzie przeprawiliśmy nasze Fordki na drugi brzeg promem.
Powrotna droga była nie mniej skomlikowana niż ta do Lublina. Tym razem kolega Shogun na chwilę stracił linkę od sprzęgła w Capriku, a Ponuraki co chwila traciły prąd w Grandzi. Ale w końcu dotarliśmy do chat, dzięki czemu mogę napisać tą relację ;)
Było bardzo wesoło i myślę, że to dopiero początek wypraw Fordowych na Lubelszczyznę.