Zloty i spotkania
text i foty: Pająk
Paryż-Dakar 2013 - zimową porą
Już po raz drugi odbył się rajd Paryż-Dakar organizowany przez Stado Baranów.
Impreza była podzielona na dwie części, kto mógł i chciał zjeżdżał w sobotę do leśniczówki Paryż w miejscowości Rzy, gdzie była integracja i zabawa "do rana" a kto nie mógł bądź nie czuł takiej potrzeby przyjeżdżał w niedzielę.
Na starcie ok godz 9:30 stanęło 14 załóg, po krótkiej odprawie i zakupieniu naklejek okolicznościowych wystartowaliśmy w kierunku Łukowa.
Pierwszym zadaniem każdej załogi było zrobienie zdjęcia na starcie, kierowca, pilot w moim przypadku koleżanka Kasia oraz auto czyli ford capri.
Zasady rajdu są proste, należy dotrzeć do mety która była przy zakładzie produkcji drutu Dakar, po drodze robiąc zdjęcia starym gratom stojącym, gnijącym bądź jeżdżącym, oraz należało kupować lokalne gazety z opisanymi przestępstwami kryminalnymi pod wpływem alkoholu.
Od startu do mieliśmy do pokonania średnio 190km, wszystko zależało od tego jaką drogą załoga pojechała oraz jak głęboko się zapuszczała w poszukiwaniu gratów a zarazem punktów. Już od początku gratów do sfotografowania było jak na lekarstwo, może to przez śnieg zalegający na ziemi, może przez temperaturę właściciele żuków, nys i dużych fiatów pochowali swe cenne auta w garażach i stodołach. Z kolejnymi kilometrami w naszym aparacie zaczęły się pojawiać masowo polonezy trucki i autosany, parę starów, żuków, mercedesów.
Droga przebiegała sprawnie i bez większych problemów poza jednym. Chcąc zrobić zdjęcia na zlokalizowanym auto złomie zjechaliśmy z dosyć pochyłego wjazdu i mieliśmy spory kłopot z podjechaniem na górę. Całe szczęście że akurat tą samą drogą jechała ekipa Volvo która widząc nasz zmagania zatrzymała się i pomogła wypchnąć caprika na poziomy teren.
Na mecie udaliśmy się do umówionej pizzeri gdzie mieliśmy wynegocjowane zniżki na obiadokolację i kawę.
Tam też odbyło się liczenie punktów i głoszenie wyników.
Ostatecznie zajęliśmy bardzo dobre II miejsce.
Capri w sumie pokonał 470km i kolejny raz spisał się na medal, no prawie gdyż 50km od domu całkowicie padł silnik wentylatora i nie mieliśmy ogrzewania co i tak dużo nie zmieniło.
Taki rajd zimową porą to idealne rozwiązanie w okresie przestoju imprezowego.